2012-11-20 Mieszkaniowa chandra :((
d. d. d.
nie ma chętnych, oczywiście nie licząc biur nieruchomości :)
na marginesie, wywaliłam wczoraj jednego "Pana" z biura nieruchomości Lex House. Z rozmysłem piszę nazwę ku przestrodze. Młody chłopak, przyszedł, usiadł za stołem i zaczął od tego ze mieszkanie jest za drogie i trzeba obniżyć cenę. NIe obejrzał niczego. Opowiadał za jakie miliony sprzedają domy i jak dużo ludzie opuszczają cenę, jakich to on ma kasiastych klientów którzy od takich biedaków wieśniaków jak ja kupują za drogie mieszkania (nie wprost może ale sens był taki). Przetrzymałam to. Po czym dostałam do podpisania umowę z klauzulą:
"Jeśli mieszkanie zostanie sprzedane za mniej niz 85% ceny wyjściowej to prowizja zostanie wyliczona od ceny wyjściowej"
czyli tak naprawdę mogę zejść z ceny ale nie więcej niż 15% bo prowizję zapłacę od ceny którą sobie wymyśliłam na początku. Ja rozumiem, że to ma być bat na oszustów, chłopak coś mętnie tłumaczył o ludziach którzy dogadują się "za plecami" biura, oszukują urząd skarbowy czy notariusza, dodajac, że to taka klauzula dla "krętaczy, złodziei i Polaków" Dosłownie tak powiedział. Oczywiście dodajac, że jeśli cena będzie przez biuro negocjowana to się nie liczy, że właśnie kolega srzedał dom za 2mln który był wystawiony za 2,5mln i że prowizję dostał od 2mln, itp itd. Tylko, ze zapis jest jednoznaczny i nie ma tam żadnych warunków, kiedy on nie obowiązuje. Tak naprawdę to sprzedającemu nie zależy na takich sprawach bo nie on ponosi koszty podatków, notariuszów i innych obowiązkowych opłat, więc czemu to ja mam podpisywać taką umowę?? Paszoł won!
Nadal czekamy na tego szczęściarza, który zamieszka w naszym mieszkanku :)
dziś jadę na budowę, umówiona jestem z kafelkarzem na targi cenowe. Zobaczę też postępy w ocieplaniu
pozdrówka